sobota, 2 maja 2015

Rozdział 19

Obiecuję, że nadrobię...


***


                Gdy poszedł odetchnęła z ulgą. Wiedział. O wszystkim. Chociaż on miał świadomość na czym stoi. Ona sama jej nie miała. Jej serce należało do kogoś z dwójki Morgenstern-Wellinger. Bardzo chciała by to był Thomas. Dojrzały, ustatkowany facet, który ją szanuje i nie okłamuje. Zna prawdę i się stara. Nie mógłby jej zranić. A Wellinger? Gówniarz, któremu wszystko przychodzi za łatwo. Oparła się o ścianę i wzięła głęboki oddech. Czuła się coraz lepiej i powrót do pracy zbliżał się wielkimi krokami. Czas na przedsięwzięcie czegokolwiek.


***


                Z samego rana pojechała na kontrolę do miejscowego szpitala. Okazało się, że już wszystko w porządku, ale dla świętego spokoju powinna jeszcze tydzień poczekać. Ominęły ją konkursy w Polsce, ale wiedziała, że im później wróci, tym dla niej lepiej.
                Thomas dzwonił codziennie i pytał o jej stan. Był kochany i troskliwy. Nawet czasami rozmawiał z Grace. Anna zaczynała się przekonywać do niego coraz bardziej. Facet świata poza nią i jej dzieckiem nie widział. Mogło być coś lepszego?
                Wieczorem zjawił się u niej z bukietem czerwonych róż i winem.
- Gdzie masz małą? – wpuściła go do środka. Uśmiechnęła się szeroko na jego widok.
- Dla Ciebie – podał jej kwiaty. – Z Kristiną.
- Wolne, więc się ruszyłeś z domu? – wskazała dłonią na kuchnię. – Grace śpi, więc jeśli się nie gniewasz, to usiądziemy w kuchni, dobrze?
- Nie ma problemu – odparł. – Stęskniłem się – podszedł do niej i objął rękoma w talii. Poczuła dreszcze na całym ciele.
- Ja też – uśmiechnęła się szeroko. Nie kłamała.
- Zaczynam naprawdę się cieszyć, że zrobiłem tyle kilometrów. Miałem nadzieję, że choć trochę się ucieszysz.
- Zawsze się cieszę na twój widok.
- Uszczypnij mnie! – zachichotali. Chwilę potem pocałował ją najdelikatniej i najczulej jak potrafił. Z nim czuła się jak księżniczka.
- Może chcesz przenocować tutaj? Mam wygodną kanapę – zaproponowała.
- Zaskakująca dzisiaj jesteś.
- Dużo myślałam.
- Nieprawdopodobne - zachichotał.
- Też tak sądzę. Ale mam ciekawe wnioski.
- Zapewne. Uraczysz mnie jakimś?
- Ufam Ci. Nie zepsuj tego – poprosiła. W odpowiedzi poczuła jego usta na swoich.


***


                Wracał do starych nawyków. Kiedy Anna zniknęła z kadry przez chorobę, poczuł wolność. Szalał po klubach, wyrywał dziewczyny, zaliczał jedną po drugiej. Byleby wyrzucić z głowy pannę Fischer. Obiecał się od niej odsunąć i nie chciał niszczyć teoretycznej zgody między nimi. Jasne, że się martwił, ale nie mógł do niej zadzwonić po tym wszystkim. Potraktował ją naprawdę źle i zdziwiłby się, gdyby dziewczyna przyjęła to ze spokojem i udawała, że nic się nie stało.
                Marinus chodził jak struty. Wrócił do kadry z nadzieją, że ją zobaczy, porozmawiają, a Anna była w domu. Nawet nie wiedział gdzie mieszka. Jak ona mogła pomyśleć, że coś z tego ich „czegoś” mogłoby być?
- Piwo? – postawił przed Krausem czteropak i spojrzał na niego serdecznie.
- Czego chcesz?
- Widzę, że coś nie gra.
- Wszyscy widzą.
- Ale ja chcę pomóc.
- Sprawisz, że mnie pokocha?
- Nie jestem wróżką – odparł smutno.
- Powiedziała, że chciałaby mnie kochać. Ale nie umie. Nie może.
- Docenia fakt, że jesteś genialnym człowiekiem.
- Ale mnie nie kocha!
- Ja mam gorzej. Mnie nikt nie kocha – zachichotał żałośnie. Zdecydowanie zdziwił się szczerością swojego głosu.
- Mama Cię kocha – prychnął. Wszyscy znali mamę Andreasa, która swojego malutkiego syneczka kocha ponad życie i nie da mu nic zrobić. Gdyby się dowiedziała co wyprawia po nocach...
- Poza nią...
- Wiesz... – zaczął. – Na początku myślałem, że Anna coś do Ciebie czuje. Bo od was zawsze biło coś takiego... Jak patrzyliście na siebie, to nikt wokoło nie istniał. Denerwujesz ją, ale jej się to chyba podoba.
- Nie. Anna jest zbyt dojrzała na takiego durnia jak ja.
- Jesteś pewien? – zdziwił się.
- Anna potrzebuje faceta. Odpowiedzialnego, takiego który się nią zajmie. A nie dzieciaka, który zalicza panny dla rozrywki.
- Oboje wiemy dlaczego.
- To nieważne. Ja nie potrzebuję dziewczyny, ona gówniarza do opieki. To nie mogłoby wypalić.
- Jest jeszcze Thomas...
- Pan dojrzały... – oboje westchnęli. Zdecydowanie denerwował ich ten sympatyczny facet. Bo nic do niego nie mieli. Ale każda kobieta, zestawiając ich razem, wybrałaby najstarszego.


***


                Była zła. Bo nie dzwonił, miał ją gdzieś, bo miała uraz po tym co powiedział. Normalna kobieta nazwałaby go gówniarzem i poszła dalej. Ale nie ona. Z Morgim zaczynało się robić coraz poważniej. Spotykali się dość często i nie szczędzili czułości. Trzymali za ręce i tak dalej. Właściwie to on się zachowywał jak zakochany facet, a ona się wstydziła pokazać cokolwiek.
                Kilka godzin temu wylądowała w Vikkersund. Norweskie powietrze jej służyło, bo czuła się genialnie. Na terenie skoczni widziała znajome twarze, które serdecznie ją pozdrawiały. Podeszła w znajome miejsce. Zapukała cicho do domku skoczków i weszła. Kilkanaście pytających spojrzeń skupiło się na niej.
- Cześć. Wróciłam – uśmiechnęła się licho.
- Dzięki Bogu! – Wanki podszedł do niej i mocno uściskał. – Tęskniliśmy wszyscy!
- Dzięki – odsunęła się od niego. – Gdzie...?
- Poszła coś zjeść. Ponoć u nas nic nie ma do jedzenia... – odparł Richie.
- A energetyki?
- Nie ma Ciebie, nikt nie robi zapasów...
- Dobrze, że wróciłam – wywróciła oczami. – Pora się wami zająć. Zmizernieliście.
- Czuję się jak przy mamie – zachichotał brunet. Anna spojrzała na Marinusa. Uśmiechnął się zrozumiale. Nic im nie powiedział. Poczuła się dobrze. Mogła im ufać.

- Chłopaki, gdzie jest Werner? – do budki wszedł dobrze znany osobnik, który widząc Annę kompletnie zamarł.

9 komentarzy:

  1. Czytam twojego bloga od dłuższego czasu, bardzo podoba mi się historia. Opisana lekkim stylem, sprawnie się ją czyta przez co rozdziały wydają się ciągle za krótkie ;)
    Troszkę jednak fabuła idzie za szybko ale nie jest to duży problem.
    Tak nawiasem mówiąc to gdybyś miała trochę czasu to może napisalabys jakąś historię, w której marinus nie zostałby odrzucony (wiem ze nie powinnam ale kurcze no szkoda mi go w tym blogowym świecie, od pewnego czasu w każdym czytanym opowiadaniu dostaje kosza od jakiejś laski. Wiem ze to twój świat i koncepcja ale jeśli miałby skończyć samotnie z bardzo Złamanym serduchem to dopisz mu jakiś szczęśliwy happy end z jakąś laska, może mieć nawet moje imię z czego bym się cieszyła). Pozdrawiam, życzę weny i pomysłów (mam nadzieje Że opowiadanie szybko się nie skończy, bo jest świetne). Ola ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak zwykle świetny! :)
      podbijam długość rozdziałów.. :P ciągle mało i mało :P
      super że Anna już wróciła do chłopaków, znów zapanuje tam porządek ;) chciałabym żeby między nią a Andim było już lepiej... ale na to trzeba czekać do następnego weekendu ;)
      buziaki :*
      M.

      Usuń
    2. 1. Olu, bardzo się cieszę, że podoba Ci się historia :)) Wiem, że są za krótkie :P Wszystkie mi to mówicie i obiecuję, że w nowej historii postaram się bardziej (o ile taką stworzę :P ).
      W planach jest nowa historia, mam ją gdzieś w swojej wyobraźni, przynajmniej zarys :)) I jest tam miejsce na Marinusa w wersji z happy endem (zaspojleruję, co mi tam :D )
      Dziękuję za komentarz :D
      Pozdrawiam :D
      2. M, w tym opowiadaniu chyba już mam jakaś regułę co do długości rozdziałów i chyba nie będę jej łamać. Już niedaleko do końca, a za szybko bym skończyła :P
      Z Andisiem nigdy nie jest i nie będzie łatwo. Przecież to Andis :P
      Buziaki :**

      Usuń
  2. Świetny rozdział. Ale serio w takim momencie skończyć i mam czekać do kolejnej soboty ??? Nie mam innego wyjścia. Już nie mogę się doczekać.
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sobota już wcale nie tak daleko :D
      Zbliżam się ku końcowi, więc niedługo wszelkie wątpliwości się rozwieją :D
      Pozdrawiam i dziękuję :*

      Usuń
  3. Twoje rozdziały ciągle wydają mi się zbyt krótkie ; O A przecież doskonale wiem że tak nie jest :')
    Jestem za Thomasem, ale widzę że serce Anny należy do Andreasa. :D
    To do soboty! ^^
    Weny i pozdrawiam! ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są za krótkie :P Powinny być dłuższe, wiem. Może następnym razem się poprawię? :D
      Jeszcze nie wiemy do kogo należy ;)
      Pozdrawiam i dziękuję :*

      Usuń
  4. Kolejny cudowny rozdział w Twoim wykonaniu. Cieszę się, że Annę zaczyna coś łączyć z Thomasem, ale oby to było coś trwałego. Zasługuje na kogoś takiego jak on, jest odpowiedzialnym facetem i na pewno jej nie skrzywdzi. Poza tym ma dobry kontakt z Grace. Tylko czy Anna, aby na pewno go kocha? Tutaj bym polemizowała, bo mimo tego że Andi ja tak potraktował to ciągle za nim tęskni, choć nie przyznaje tego otwarcie.
    Już nie mogę się doczekać soboty
    Weny i buziole :*

    P.S. Zapraszam do siebie na 17-stkę: http://little-prince-skijumping.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :* Chyba każda z nas chciałaby takiego Thomasa :P Nie czarujmy się :D
      Pozdrawiam :*

      Usuń