sobota, 9 maja 2015

Rozdział 20

                Wróciła. Bez uprzedzenia. Tak po prostu. Spojrzała na niego z wyrzutem. Znał ten wzrok. Była zła. Nie zadzwonił, nie przejął się. Spojrzał w podłogę. Za bardzo go bolał ten widok.
- Wyszedł. Zaraz ma wrócić. Ale jaja, stary! Anna nam wróciła – poklepał do Wanki po plecach. Uśmiechnął się krzywo.
- Cieszę się. Naprawdę się cieszę – chciał jej dać do zrozumienia, że nie kłamie, co udowodnił spoglądając na nią i mówiąc to z przekonaniem.
- Też się cieszę, że wróciłam. Pójdę znaleźć Sarę, albo Wernera. Muszę zobaczyć postępy – minęła go bez słowa i wyszła.


***


                Wieczorem utknęła na przeglądaniu statystyk. Werner poprosił ją, by pomogła mu wybrać piątkę na Lahti. Ufał jej, ale to wymagało nie tylko jego oka, jako trenera, ale także pomocy kogoś, kto obserwuje ich od dawna. Musiała postawić na tych, których forma szła w górę, albo tych ustabilizowanych. Westchnęła głęboko. Za duża odpowiedzialność na dzień dobry. Nie było jej tutaj prawie miesiąc.
                Usłyszała pukanie do drzwi. Była pewna, że to Morgi, więc otwarła i bez słowa chciała wrócić na łóżko.
- A gdyby to był złodziej? – spytał swoim ironicznym tonem. Zamarła w miejscu. – Mogę? Chciałbym porozmawiać. Jeśli masz ochotę oczywiście… – kiwnęła mu głową i zaprosiła do środka. Pokazała fotel przy stoliczku do kawy. Usiadł bez słowa i czekał na jej ruch.
- Boli Cię coś? Jakiś problem? – spytała beznamiętnie. W środku aż kotłowało się od emocji. Rozsadzała ją radość i gniew jednocześnie. Złożyła papiery i odłożyła na stoliczek nocny. Spojrzała na Wellingera i czekała na odpowiedź.
- Nie. Wszystko w porządku. Chodzi raczej o prywatne sprawy.
- My nie mamy prywatnych spraw – zaznaczyła.
- Przepraszam, że się nie odzywałem – zignorował jej odpowiedź i kontunuował. – Nie chciałem burzyć Ci układania sobie tego w głowie.
- Czego? Wszystko było na swoim miejscu. Chyba, że chcesz mi zasugerować, że mam nie po kolei w głowie...
- Ana! – prawie krzyknął. Wzdrygnęła się. Faktycznie przesadzała. Andreas w momencie wstał i usiadł obok niej na łóżku. – Martwiłem się jak cholera! Gdyby nie ja, byłabyś zdrowa. To moja wina.
- Mogłam się ubrać. Kto normalny biega z rozpiętą kurtką, bez czapki i szalika.
- Gdybym tego nie powiedział, to wyglądałoby to inaczej. Ale nie mogłem inaczej. Nie zasługiwałem na Ciebie – dodał.
- Nie rozumiem – zaczynała się gubić. Cała silna wola ją opuściła.
- Potrzebujesz dojrzałego faceta. A ja wiem, że umiem czarować. Zagalopowałem się. Proszę, nie gniewaj się. Ana, ja tak bardzo chcę, żeby było jak dawniej.
- Nie wiem czy potrafię – nie patrzyła na niego.
- Spróbujmy – dotknął jej dłoni. Przeszedł ją dreszcz. Spojrzała w te jego niebieskie oczy. Były takie szczere. – Zależy mi na tym.
- Dobrze – ulżyło jej. Martwił się.
- Ha! – usłyszeli huk. – Myszko zobacz co mam! Załatwiłem sobie klucz do twojego pokoju! – Thomas wszedł do pokoju numer 516 i zaskoczony spojrzał na Andreasa i Annę.
- Ja już pójdę – Wellinger gwałtownie zabrał dłoń, z dłoni Anny i praktycznie wybiegł z jej pokoju.
- A temu co?
- Chciał pogadać, a Ty przerwałeś. Zbyt gwałtownie – upomniała go. Może i dobrze, że przyszedł? Kto wie co by się wydarzyło. Jedno jest pewne. Andreas wracał do jej życia ze zdwojoną siłą i nikt nie mógł jej odebrać dobrego nastroju.
- Oj tam. Niech wie, gdzie jego miejsce.
- Morgi...
- No już – musnął jej usta.
- Idę spać – dała mu do zrozumienia, że powinien iść.
- Już?
- Masz jutro kwalifikacje. Zmykaj – poprosiła go.
- Dobranoc – uśmiechnął się szeroko i wyszedł.


***


                Był zły. Znowu. Chciał pobyć z nią, zbliżyć się do niej. Od kiedy wróciła, czuł się lepiej. Była obok, temperowała jego zachowania, uspokajała to wszystko. Nawet nie miał ochoty na wyrywanie panienek.
- Co tak siedzisz sam? – Marinus dosiadł się do niego przy śniadaniu.
- A tak. Co tam?
- Poznałem kogoś – uśmiech nie schodził mu z twarzy. Andreas uśmiechnął się szeroko.
- W końcu! Gdzie, kiedy? Mów!
- Pomału – zachichotał. – Pracuje tutaj. Tamta blondyneczka – skinął głowę na jedną z pracownic hotelu, która zajmowała się wymianą tacy z wędliną.
- Ładna. Czyli z Aną koniec?
- Śmiesznie to mówisz – zachichotał ponownie. Zaczynał go tym drażnić. – Anna powiedziała, że możemy być przyjaciółmi. Wiem, że nie mam na co liczyć. Nie chcę dłużej się łudzić. Popatrz ile ślicznych dziewczyn wokoło.
- Szukasz mi dziewczyny na wieczór? – zachichotał.
- Raczej na stałe. Bo oboje wiemy, że już dawno się wyleczyłeś z tamtego gówna. Tylko nie chce Ci się z tym skończyć.

- Za wcześnie. A po drugie mistrzostwa za pasem. Chcę pocisnąć i wejść do kadry – zbył go. Ostatnie na co miał ochotę, to tłumaczenie mu, że teraz leczy się z kogoś innego...

6 komentarzy:

  1. Jej. Świetny. Troszkę krótki ale fajny. Moim skromnym zdaniem to wolałabym Wellingera przy boku Anny. Nie mogę się już doczekać jak potoczy się ta historia.
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednak Welliś? :P Nadal decyzja nie zapadła :P
      Pozdrawiam i dziękuję :D

      Usuń
  2. Wspaniały. ;3
    Czytam przy akompaniamencie pijackich pieśni, jakie płyną z ulicy! Że też w niedziele nie dadzą sobie spokoju! :')

    Dobra, ale co do rozdziału to krótki noo. Ja bym chciała jakiś x10 dłuższy. ^^ Ale pewnie i tak by mi mało było. :'))

    Coś czuję, że Welli i Anna mają się ku sobie coraz bardziej. Morgi, ratuj swój związek! :]]

    W ogóle to wydaje mi się, że nasza bohaterka dusi się w związku z Thomasem, ale oby to było złudne.

    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ^^

    Pozdrawiam i weny życzę, a w wolnym czasie zapraszam do siebie :*

    http://stayy-with-me.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby juwenalia? :P
      Morgi musi się postarać :P
      Anna chyba sama nie wie czego chce ;))
      Pozdrawiam i dziękuję :D

      Usuń
  3. Jak zwykle swietnie :D
    Czyzby zakonczylo sie zwiazkiem Anna-Wellinger? Tylko jakim bylby ojcem? Coraz ciekawiej, nawet dla mojego Marinusa cos sie znalazlo!
    Czekam na kolejny rozdzial i pozdrawiam, Ola :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D
      Nie wiem jak się zakończy :P Poważnie, nie wymyśliłam jeszcze co dalej :)))
      Nie chciałam Marinusa zostawiać samego :D
      Pozdrawiam :D

      Usuń