Wróciła.
Bez uprzedzenia. Tak po prostu. Spojrzała na niego z wyrzutem. Znał ten wzrok.
Była zła. Nie zadzwonił, nie przejął się. Spojrzał w podłogę. Za bardzo go
bolał ten widok.
- Wyszedł. Zaraz ma wrócić. Ale jaja, stary! Anna nam wróciła –
poklepał do Wanki po plecach. Uśmiechnął się krzywo.
- Cieszę się. Naprawdę się cieszę – chciał jej dać do
zrozumienia, że nie kłamie, co udowodnił spoglądając na nią i mówiąc to z
przekonaniem.
- Też się cieszę, że wróciłam. Pójdę znaleźć Sarę, albo Wernera.
Muszę zobaczyć postępy – minęła go bez słowa i wyszła.
***
Wieczorem
utknęła na przeglądaniu statystyk. Werner poprosił ją, by pomogła mu wybrać piątkę na Lahti. Ufał jej, ale to wymagało nie tylko jego oka, jako trenera, ale także
pomocy kogoś, kto obserwuje ich od dawna. Musiała postawić na tych, których
forma szła w górę, albo tych ustabilizowanych. Westchnęła głęboko. Za duża
odpowiedzialność na dzień dobry. Nie było jej tutaj prawie miesiąc.
Usłyszała
pukanie do drzwi. Była pewna, że to Morgi, więc otwarła i bez słowa chciała
wrócić na łóżko.
- A gdyby to był złodziej? – spytał swoim ironicznym tonem.
Zamarła w miejscu. – Mogę? Chciałbym porozmawiać. Jeśli masz ochotę oczywiście…
– kiwnęła mu głową i zaprosiła do środka. Pokazała fotel przy stoliczku do
kawy. Usiadł bez słowa i czekał na jej ruch.
- Boli Cię coś? Jakiś problem? – spytała beznamiętnie. W środku
aż kotłowało się od emocji. Rozsadzała ją radość i gniew jednocześnie. Złożyła
papiery i odłożyła na stoliczek nocny. Spojrzała na Wellingera i czekała na
odpowiedź.
- Nie. Wszystko w porządku. Chodzi raczej o prywatne sprawy.
- My nie mamy prywatnych spraw – zaznaczyła.
- Przepraszam, że się nie odzywałem – zignorował jej odpowiedź i kontunuował. –
Nie chciałem burzyć Ci układania sobie tego w głowie.
- Czego? Wszystko było na swoim miejscu. Chyba, że chcesz mi
zasugerować, że mam nie po kolei w głowie...
- Ana! – prawie krzyknął. Wzdrygnęła się. Faktycznie przesadzała.
Andreas w momencie wstał i usiadł obok niej na łóżku. – Martwiłem się jak
cholera! Gdyby nie ja, byłabyś zdrowa. To moja wina.
- Mogłam się ubrać. Kto normalny biega z rozpiętą kurtką, bez
czapki i szalika.
- Gdybym tego nie powiedział, to wyglądałoby to inaczej. Ale nie
mogłem inaczej. Nie zasługiwałem na Ciebie – dodał.
- Nie rozumiem – zaczynała się gubić. Cała silna wola ją
opuściła.
- Potrzebujesz dojrzałego faceta. A ja wiem, że umiem czarować.
Zagalopowałem się. Proszę, nie gniewaj się. Ana, ja tak bardzo chcę, żeby było
jak dawniej.
- Nie wiem czy potrafię – nie patrzyła na niego.
- Spróbujmy – dotknął jej dłoni. Przeszedł ją dreszcz. Spojrzała
w te jego niebieskie oczy. Były takie szczere. – Zależy mi na tym.
- Dobrze – ulżyło jej. Martwił się.
- Ha! – usłyszeli huk. – Myszko zobacz co mam! Załatwiłem sobie
klucz do twojego pokoju! – Thomas wszedł do pokoju numer 516 i zaskoczony
spojrzał na Andreasa i Annę.
- Ja już pójdę – Wellinger gwałtownie zabrał dłoń, z dłoni Anny
i praktycznie wybiegł z jej pokoju.
- A temu co?
- Chciał pogadać, a Ty przerwałeś. Zbyt gwałtownie – upomniała
go. Może i dobrze, że przyszedł? Kto wie co by się wydarzyło. Jedno jest pewne.
Andreas wracał do jej życia ze zdwojoną siłą i nikt nie mógł jej odebrać
dobrego nastroju.
- Oj tam. Niech wie, gdzie jego miejsce.
- Morgi...
- No już – musnął jej usta.
- Idę spać – dała mu do zrozumienia, że powinien iść.
- Już?
- Masz jutro kwalifikacje. Zmykaj – poprosiła go.
- Dobranoc – uśmiechnął się szeroko i wyszedł.
***
Był zły. Znowu.
Chciał pobyć z nią, zbliżyć się do niej. Od kiedy wróciła, czuł się lepiej.
Była obok, temperowała jego zachowania, uspokajała to wszystko. Nawet nie miał
ochoty na wyrywanie panienek.
- Co tak siedzisz sam? – Marinus dosiadł się do niego przy śniadaniu.
- A tak. Co tam?
- Poznałem kogoś – uśmiech nie schodził mu z twarzy. Andreas
uśmiechnął się szeroko.
- W końcu! Gdzie, kiedy? Mów!
- Pomału – zachichotał. – Pracuje tutaj. Tamta blondyneczka –
skinął głowę na jedną z pracownic hotelu, która zajmowała się wymianą tacy z
wędliną.
- Ładna. Czyli z Aną koniec?
- Śmiesznie to mówisz – zachichotał ponownie. Zaczynał go tym
drażnić. – Anna powiedziała, że możemy być przyjaciółmi. Wiem, że nie mam na co
liczyć. Nie chcę dłużej się łudzić. Popatrz ile ślicznych dziewczyn wokoło.
- Szukasz mi dziewczyny na wieczór? – zachichotał.
- Raczej na stałe. Bo oboje wiemy, że już dawno się wyleczyłeś z tamtego gówna.
Tylko nie chce Ci się z tym skończyć.
- Za wcześnie. A po drugie mistrzostwa za pasem. Chcę pocisnąć i
wejść do kadry – zbył go. Ostatnie na co miał ochotę, to tłumaczenie mu, że
teraz leczy się z kogoś innego...
Jej. Świetny. Troszkę krótki ale fajny. Moim skromnym zdaniem to wolałabym Wellingera przy boku Anny. Nie mogę się już doczekać jak potoczy się ta historia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :)
Jednak Welliś? :P Nadal decyzja nie zapadła :P
UsuńPozdrawiam i dziękuję :D
Wspaniały. ;3
OdpowiedzUsuńCzytam przy akompaniamencie pijackich pieśni, jakie płyną z ulicy! Że też w niedziele nie dadzą sobie spokoju! :')
Dobra, ale co do rozdziału to krótki noo. Ja bym chciała jakiś x10 dłuższy. ^^ Ale pewnie i tak by mi mało było. :'))
Coś czuję, że Welli i Anna mają się ku sobie coraz bardziej. Morgi, ratuj swój związek! :]]
W ogóle to wydaje mi się, że nasza bohaterka dusi się w związku z Thomasem, ale oby to było złudne.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ^^
Pozdrawiam i weny życzę, a w wolnym czasie zapraszam do siebie :*
http://stayy-with-me.blogspot.com/?m=1
Czyżby juwenalia? :P
UsuńMorgi musi się postarać :P
Anna chyba sama nie wie czego chce ;))
Pozdrawiam i dziękuję :D
Jak zwykle swietnie :D
OdpowiedzUsuńCzyzby zakonczylo sie zwiazkiem Anna-Wellinger? Tylko jakim bylby ojcem? Coraz ciekawiej, nawet dla mojego Marinusa cos sie znalazlo!
Czekam na kolejny rozdzial i pozdrawiam, Ola :)
Dziękuję :D
UsuńNie wiem jak się zakończy :P Poważnie, nie wymyśliłam jeszcze co dalej :)))
Nie chciałam Marinusa zostawiać samego :D
Pozdrawiam :D