niedziela, 21 czerwca 2015

Epilog.


                Dopiero w pokoju, gdy była sama pozwoliła łzom płynąć swobodnie po policzkach. Płakała gorzko. Nie rozumiała tej niesprawiedliwości, ale miała pracę. Nie musiała aż tak zmieniać swojego życia. Werner zrobił dla niej naprawdę dużo.
                Usłyszała pukanie. Nie chciała, by ją nękano.
- Ana, otwórz – usłyszała znajomy głos, którego tak potrzebowała. Wpuściła go do środka i przylgnęła do jego silnych ramion. – Oboje wiemy, że w czystej walce dostałabyś o miejsce – ucałował jej głowę.
- Ale tutaj nie miałam szans od początku.
- Gdyby nie Ty, nie zrozumiałbym tylu rzeczy – zmusił ją, by spojrzała mu w oczy. – Ty cholerna mendo! – zachichotał. – Postawiłem się tym dupkom - dodał spokojniej.
- Co? – spojrzała na niego zaskoczona.
- Zagroziłem, że odejdę z kadry, jeśli zatwierdzą to czupiradło.
- Co Ty robisz? Zwariowałeś? – chciała się wyrwać.
- Nie tylko ja. Chłopcy też.
- Jesteście niepoważni. Kim ja jestem, żeby się tak dla mnie poświęcać?
- Cudowną kobietą.
- Przestań – chwycił jej podbródek w dłonie i zmusił, by na niego spojrzała.
- Kocham Cię – powiedział to z tak ogromnym spokojem i pewnością.
- Żartujesz? – nie mogła złapać oddechu.
- Nie. Kocham Cię Ana – uśmiechnął się szeroko do niej. – Od zawsze Cię kocham. Może powiesz coś? – spytał po chwili, widząc, że ją zatkało.
- Nie mogę w to uwierzyć...
- Uwierz. Kochanie moje – przytulił ją do siebie. – Nie wyobrażam sobie swojego życia bez Ciebie. Jesteś dla mnie wszystkim. Byłem głupi ignorując to uczucie. Ale tylko z tobą czułem się szczęśliwy. Co ja mówię! Tylko z tobą jestem szczęśliwy!
- Ja Ciebie też kocham – w środku zalewała ją fala szczęścia i miłości. Walczył o nią. Kochał ją. W końcu znalazła kogoś, kto kochał ją równie mocno, jak ona jego. Poczuła jego wargi na swoich. Był taki czuły i delikatny w swoich pocałunkach. Jakby chciał jej pokazać, jak wiele dla niego znaczy. Że to nie jest chwilowe.
Oderwała się od niego i spojrzała mu w oczy. Poczuła taką nieopisaną radość. Wskoczyła na niego i przytuliła mocno do siebie. Objął ją ramionami i przygarnął do siebie.
- Nie znałem Ciebie z tej strony – zaśmiał się głośno.
- Ja siebie też. Dziękuję – dotknęła jego policzka dłonią.
- Za co? Że zrobiłem wszystko, żebyś została ze mną?
- Nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takiego.
- To się przyzwyczajaj, kochanie. Teraz będę Cię rozpieszczał takimi rzeczami. Ciebie i Grace.


***


                Powrót do Niemiec był przyjemny. Nie musiała się ukrywać z niczym. Andreas pozwolił jej wtulić się w siebie i nie odstępował jej na krok. Chciał pojechać z nią do Mittenwald i powiedzieć Grace, że postara się zastąpić jej ojca. Bo pokochał to dziecko jak swoje. Od pierwszego dnia.
- Myślisz, że jak to przyjmie? – spytał ją, szepcząc na ucho.
- To mądre dziecko. Ale poczekajmy z tym chwilę. Daj nam ochłonąć.
- Aż za takiego kretyna mnie miałaś?
- Nie chcesz wiedzieć...
- W życiu bym nie pomyślał - przeczesał swoją dłonią włosy. Wszystko tak nagle się zmieniło. I na dodatek było dokładnie tak jak powinno być. Poczuł ulgę. W końcu jego życie zaczynało mieć jakiś głębszy sens. Z najwspanialszą na świecie kobietą przy boku. I żadna różnica wieku nie mogła tego zepsuć. Oboje byli skazani na siebie. 
-Obiecasz mi coś? – spytał. Spojrzała mu w oczy. – Nie zdradź mnie. Błagam Cię. Nie wiem jakbym to zniósł.
- Nie masz się o co martwić – pogładziła dłonią jego ramiona, obejmujące ją w talii.


***


2 lata późnej...

                |Otworzyła zaspane oczy. Rozejrzała się po pomieszczeniu i spojrzała na maleńki zegarek stojący na szafce nocnej. 7 rano. Dotknęła swojego zaokrąglonego brzucha. Za 3 miesiące mieli przywitać ich pierwsze wspólne dziecko. Andreas spał obok niej, wtulony w jej ramię jak w poduszkę.
                Grace była wniebowzięta, gdy dowiedziała się, że będzie miała braciszka. Od tamtego czasu prawie wszystko się zmieniło. Był środek maja. Mieszkali w ich własnym domku, tuż przed Ga-Pa. Był mały, przytulny, z widokiem na góry i co najważniejsze, pełen miłości.
                Wysunęła się w objęć narzeczonego i udała do kuchni. Wstawiła wodę na herbatę. Od dawna niedzielne poranki nie były takie spokojne. Przygotowała stos kanapek i ustawiła na stole w jadalni. Otworzyła drzwi na taras. Miała doskonały widok na szczyty Alp. Oparła się o framugę i zaciągnęła górskim powietrzem.
- Ładnie to tak uciekać z rana? – poczuła usta ukochanego na karku. Objął ją ramionami w pasie i mocno przytulił do siebie.
- Nie chciałam Cię budzić.
- Jak maleństwo? – dotknął jej brzucha i pogładził go dłonią.
- Spokojne. Zjesz coś?
- Ciebie – ugryzł płatek jej ucha. Spojrzała na niego jak na dziecko.
- Mówię poważnie.
- Usiądź na tarasie. Wszystko przyniosę tutaj. Zjemy śniadanie na świeżym powietrzu – odparł i po chwili zniknął w kuchni. Wykonała jego polecenie. Po kilku minutach na dworze pojawiła się Grace. Przytuliła do mamy i ucałowała jej policzek.
- Tata powiedział, że zjemy tutaj – uśmiechnęła się szeroko. Anna była szczęśliwa, że mała traktowała Andreasa jak własnego ojca. On z resztą strasznie wydoroślał.. Zajmował się przybraną córką jak swoją. Na każde „tata”, „córeczko”, czy jakiekolwiek tego typu słowo, reagowała łzami w oczach. Od narodzin Grace marzyła o takich momentach.
                Gdy dowiedziała się, że jest w ciąży, zamarła. Koszmar z przed 8 lat wrócił do jej umysłu. Bała się mu powiedzieć. Że ucieknie, że zostawi ją samą. Tym razem z dwójką dzieci...


*


- Ciąża... – gdy w końcu odważyła się to powiedzieć, czekała jak na ścięcie.
- Tak. Drugi miesiąc.
- Kochanie – uśmiechnął się szeroko, powodując, że całe zaskoczenie zniknęło z jego twarzy.
- Cieszysz się?
- Oczywiście! Grace potrzebuje rodzeństwa. Kocham was i zawsze chciałem, by moje nasienie też coś genialnego stworzyło.
- Tak się bałam...
- Nie ma czego. Nie zostawię Cię. Za bardzo Cię kocham – zrozumiała że wszystko będzie dobrze.


*


                Z zamyślenia wyrwał ją sam zainteresowany.
- Nad czym tak myślisz?
- Ja go nazwiemy?
- Hmm – popatrzył na Grace. – Może Mario?
- Mario?
- Mamo, ładne imię.
- Mario Wellinger... – zamyśliła się. Podobało jej się z każdym kolejnym powtórzeniem w głowie. – Zgadzam się. Niech będzie Mario – uśmiechnęła się szeroko. Spojrzała na uśmiechniętego Andreasa i Grace. Miała wszystko czego potrzebowała do szczęścia.



KONIEC.


*****

Uff. W końcu udało mi się dokończyć jakieś opowiadanie ;)
Strasznie dziękuję Wam za odwiedzanie, czytanie i w szczególności komentowanie tego opowiadania. Historia Anny i Andreasa zdecydowanie jest zdecydowanie jedną z lepszych jakie napisałam. (O reszcie lepiej nie wspominać :P )
Może jeszcze w te wakacje pojawi się prolog historii, która zaprząta moją głowę od mniej więcej lutego. Więcej szczegółów za jakiś czas. Najpierw muszę się uporać ze swoim zagmatwanym życiem (żeby nie mówić burdelem w życiu). Ale, nie ma tego złego :)) Co nas nie zabije, to nas wzmocni, prawda? Tak więc mam nadzieję, że do zobaczenia. Wkrótce :)
Pozdrawiam Was serdecznie wszystkie i jeszcze raz dziękuję za czytanie. Jest mi niezmiernie miło, że poświęciłyście czas na tą banalną historię. 
Wiem, że rozdziały za krótkie, zbyt ogólne, ale chyba nie to było moim zamysłem, by opisywać. Chciałam chyba udowodnić sobie, że mogę jednak napisać coś z sensem i że istnieją happy endy i wyjścia z dziwnych sytuacji :)
Jeszcze raz.
Dziękuję :)))

sobota, 13 czerwca 2015

Rozdział 24.

                Nadeszła długo oczekiwana Planica. Anna denerwowała się jak diabli. Bo wiedziała, że w porównaniu z Sarą wypada nieźle, ale miała dwa zwolnienia lekarskie i nie była córką faceta z zarządu.
                Była rozczarowana sobą. Thomas najwyraźniej znalazł sobie kogoś, Marinus już całkiem poważnie myślał o Norweżce, a ona nadal sama. Andreas wrócił do starych nawyków. Widziała wczorajszej nocy jak ładował się, oczywiście wstawiony, do swojego pokoju z jakąś brunetką. Była wściekła. On nigdy się nie zmieni. Kochała go, ale to na nic się zdawało. On nadal był dzieckiem. Raz stawał się dla niej oparciem, by potem, kompletnie ogłupiony, pieprzyć się z jakąś małolatą w pokoju.
                Na śniadaniu dosiadł się do niej. Spojrzała na niego zaskoczona.
- Mogę? – spytał, dopiero widząc jej zdziwione spojrzenie.
- Po co?
- O co chodzi?
- Spytaj się tej lampucyny – kiwnęła głową na rozochoconą brunetkę, z którą widziała wczoraj Andreasa.
- Co ona tu robi?! – wstał i momentalnie pozbył się jej z jadalni. – Przepraszam.
- Nie przepraszaj. Przecież to część twojego życia. Muszę przywyknąć.
- Ana! O co chodzi?
- O to, że jesteś fałszywym gnojem.
- Nie obiecywałem Ci nic – dodał. Spojrzała na niego beznamiętnym spojrzeniem.
- Racja. Co ja sobie w ogóle wyobrażam! – prychnęła i wstała od stolika, nawet nie dotykając jedzenia na talerzu.


***


                Wieczorem usłyszała pukanie do drzwi. Nie miała ochoty się ruszyć, ale pukanie nie ustawało. Wściekła otworzyła drzwi i spojrzała na równie zdenerwowanego Andreasa.
- Nie możesz mnie tak traktować.
- Oczywiście, że mogę – warknęła.
- Nie możesz. Owszem, miałaś prawo czuć się oszukana.
- Cieszę się, że to mówisz – prychnęła.
- Mogę? Czy mam kontynuować na korytarzu? – wpuściła go bez słowa do środka.
- Słucham – oparła się o ścianę i z założonymi na piersi rękoma, czekała na jego dalsze wywody.
- Nie wiem co to jest, ale odczuwam przy tobie tak skrajne i niezrozumiałe emocje – podszedł bliżej. – Ana, proszę, nie uciekaj mi – przytrzymał ją w ramionach. – Próbowałem różnych sposobów by o tobie zapomnieć, ale nie umiem. Gdy jesteś obok to wariuję. Od początku. Nie wiem co ty w sobie masz takiego, ale fakt, że jest Grace, jeszcze bardziej sprawia, że chcę się tobą zająć – oparł czoło o jej.
- Nie mów tak. Grace to nie zabawka.
- Wiem. Urzekła mnie od samego początku. Wychowałaś ślicznego szkraba.
- Andi – chciała się odsunąć, ale chwycił jej twarz w dłonie.
- Chcę Cię mieć przy sobie. Chcę się o Ciebie troszczyć. Chcę, żebyś była szczęśliwa – odparł, patrząc w jej zielone oczy. Bez słowa wpiła się w jego usta.
                Pozwalała mu na wszystko tej nocy. Była tak cholernie spragniona i zachłanna jego dotyku na swoim ciele. Szybko dotarli do łóżka, po drodze rozrzucając swoje ubrania wokoło. On jej pragnął równie mocno jak ona jego. Dwoje ludzi, którym cholernie na sobie zależało.


***


                Rankiem obudziła się z leżącym na jej klatce piersiowej Andresie, który przytulał ją do siebie z całej siły. Objęła go ramionami. Miała go dla siebie. Cała noc była cudowna. Wiedziała, że jest jedną z wielu, ale nie przeszkadzało jej to w tym momencie. Ucałowała jego głowę. Kochała tego wariata z każdym dniem coraz mocniej.
- Nie śpisz już? – wymruczał. Spojrzał na nią zaspanymi oczami i z błogim uśmiechem na ustach. Ucałował jej szyję.
- Przed chwilą się obudziłam – odparła.
- Najlepsza noc w moim życiu – wysunął się z jej objęć i pozwolił teraz jej wtulić się z niego.
- Doprawdy? – zachichotała.
- Wiem co mówię – kolejny pocałunek spoczął na jej czole. – Jak stoimy z czasem? – spojrzał na zegarek. – Muszę iść. Zaraz śniadanie i ostatni konkurs – odsunęła się od niego.
- Andi? – zaczęła, gdy zaczął się ubierać. Spojrzał na nią uśmiechnięty. – Dziękuję.
- Za co? – dotknął jej policzka.
- Że próbujesz choć udawać.
- Ja nic nie udaję – założył spodnie i po chwili pocałował ją czule w usta. Gdy miał już wychodzić, zawrócił i chwycił jej twarz w dłonie. – To dziwne, bo to nie ja Ciebie wyrzucam z pokoju, tylko ty mnie.
- Nie wy... – skutecznie uciszył ją pocałunkiem.
- Nie przerywaj mi. Nie wiem co to jest. Dawno pozbyłem się dobrych uczuć, ale daj mi czas – musnął jej czoło i z wielkim uśmiechem opuścił jej pokój.
                Oparła się o bezgłowie i westchnęła. Poczuła się szczęśliwa. On zachowywał się naprawdę dojrzale. Nic jej nie obiecał, ale pokazał, że zależy mu na niej bardziej niż na pozostałych dziewczynach.


***


                Po imprezie pożegnalnej sezonu, zebrali się w salce, w piwnicach hotelu w którym mieszkali. Wiedzieli, że decyzja już zapadła. Anna usiadła obok Wellingera i Krausa. Andreas chwycił jej dłoń i masował ją kciukiem. Chciał dodać jej otuchy, bo widział najwyraźniej jak mocno denerwuje się tym faktem. Chwile potem do pomieszczenia wchodzi smutny Werner. Doskonale znają wyniki. Sarah wesoło nuciła coś niezrozumiałego na krześle z przodu.
- Moi drodzy, bez przedłużania. Zarząd – podkreślił – stwierdził prawie jednogłośnie, że Sarah zostaje w kadrze narodowej, a Anna będzie współpracować z kadrą B. Tyle udało mi się wynegocjować – spojrzał na nią smutno.
                Andreas wściekły zerwał się z krzesła i wyszedł, trzaskając drzwiami. Sarah wstała i również opuściła pomieszczenie. Werner usiadł naprzeciwko Anny.
- Wiesz, że o ciebie walczyłem.
- Wiem trenerze.
- Jesteś najlepsza. Niestety te tlenione kudły wygrały – oczy zaszkliły jej się momentalnie.
- Dziękuję.
- Udało mi się wynegocjować etat dla ciebie. Wiem, że dla ciebie i małej to zawsze coś – dodał ciszej.

- Jestem wam strasznie wdzięczna za ten cały sezon. Pokochałam was jak rodzinę i będzie mi was strasznie brakować – odpowiedziała łamiącym głosem, tak by wszyscy mogli usłyszeć. 

***

Spokojnie, już niedługo koniec :P
Zostaje jedynie epilog. 
:D

sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 23.


                Obudził ją dzwonek do drzwi. Spojrzała na zegarek. Wskazywał 20:34. Musiała zasnąć oglądając telewizję. Otworzyła drzwi i zobaczyła Andreasa.
- Co tu robisz? – spytała. Jeszcze jego jej tu brakowało.
- Przyjechałem porozmawiać.
- Bo?
- Wzięłaś urlop i nie powiedziałaś co się stało. Martwiłem się.
- Wejdź – zaprosiła go do środka. – Ale bądź cicho – poprosiła.
- Dlaczego? – ściągnął kurtkę i buty w przedpokoju. Dopiero po chwili zobaczył małe czarne kozaczki. – Opiekujesz się jakimś dzieckiem?
- To jakieś dziecko jest moje – odparła sucho. – Herbaty? – minęła go i udała się do kuchni.


***


                Stał w progu i przyglądał się małej Grace. Zaskoczony, wręcz zszokowany, tymi rewelacjami, nie mógł funkcjonować. Ana miała dziecko. Najsłodsze na ziemi dziecko.
                Wrócił do kuchni i usiadł na przeciw Anny.
- Słucham. Chcesz mi nawrzucać, że marudzę o Twoim sypianiu z przypadkowymi dziewczynami, a sama mam małe dziecko?
- Nie. Nie będę Cię o nic pytał. Rozumiem.
- Nic nie rozumiesz.
- Zrozum w końcu, że nie jestem Twoim wrogiem.
- Czego chcesz?
- Powiedzieć Ci, że jesteś dzielna i jestem pod wrażeniem. Idź spać, a ja posiedzę z małą – dodał widząc jej zmęczenie.
- Nie ma mowy.
- Powiedziałem - odparł stanowczo.
- Będziesz się ze mną licytował w moim mieszkaniu?
- Będę robił to co dla Ciebie dobre.
- Jesteś gościem!
- Ale zostanę z małą – oboje tak zajęli się krzykami na siebie, że nie zauważyli zszokowanej Grace, stojącej w progu.
- Mamo... – usłyszała Anna. Wysunęła rączki w kierunku córki i posadziła na kolanach. Dziewczynka patrzyła zaciekawiona na mężczyznę.
- To jest wujek Andreas – przedstawiła ich sobie. Grace od razu zapałała ufnością do Wellingera, bo momentalnie znalazła się na jego kolanach.
- Witaj szkrabie. Jak się czujesz? Nie powinnaś chodzić boso, kiedy jesteś chora – upomniał ją z uśmiechem.
- Wujku, pocytas mi? – standardowe pytanie. Anna westchnęła. Nie mogła zrozumieć dlaczego to dziecko jest tak ufne w stosunku do obcych.
- Tak. Ale najpierw wyślemy mamę do łóżka, bo jest zmęczona, co? – spytał blondyneczkę.
- Tak! Wujek się zajmie mną – odpowiedziała.
- Mama do łóżka spać, a ja idę czytać tej małej królewnie bajeczkę – wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. Anna nie była zadowolona z obrotu spraw, ale była mu wdzięczna. O nic nie pytał, nie oceniał, nie zachował się w stosunku do jej dziecka źle. Musiała uszanować jego wolę.


***


                Gdy obie spały, z samego rana wybrał się po świeże pieczywo do sklepu i coś na kanapki. Chciał im zrobić śniadanie i się nimi zająć. Kilkanaście minut później na stole w kuchni stały 3 kubki z herbatą, kanapki i papka z jabłek dla małej.
- Nie śpisz? – do kuchni weszła zaspana Anna.
- Dzień dobry – uśmiechnął się szeroko na jej widok.
- Witam – spojrzała na stolik. – Zwariowałeś do reszty?
- Chciałem zrobić wam niespodziankę.
- Ale jak to?
- Zwyczajnie. Siadaj i jedz. Małą nakarmimy za chwilę.


***


                Gdy się rozluźnił, powiedział wszystko. O dziewczynie, która zdradziła go dwa lata temu. On skakał radośnie po kontuzji, bo się załapał, a ona puszczała się z ich sąsiadem. Dowiedział się przypadkiem, bo pijana wstawiła zdjęcie z nim na Ig. Poczuł się jak nic niewarte gówno i dlatego postanowił sobie pofolgować i pozwolił na traktowanie kobiet w ten sposób.
- Na początku dla zemsty, a potem zaczęło mi się to podobać.
- Bo karałeś je na każdym kroku?
- Wiesz jaka to była ulga, gdy dowiedziała się, że z kimś spałem? Nawet jak to wyszło do innych ludzi.
- Nie zabolało Cię nigdy, że traktujesz kobiety jak przedmiot? Że my też mamy uczucia?
- Szukałem raczej takich, którym ten niepisany układ odpowiadał.
- Niektóre godziły się na to, bo nazywasz się Andreas Wellinger.
- Wiem. Ale nie musiałem się martwić o nic, tylko o trwałość gumek.
- To jest chore – złapała się za głowę.
- Uwierz mi, nie jest.
- Zastanawia mnie jedno. Od kiedy Ci odmówiłam w pociągu, nie chciałeś podbijać od nowa.
- Zauważyłem, że jesteś inna niż one. Nie wiem co mnie wtedy podkusiło. Jesteś śliczną kobietą i ślicznie wyglądasz jak myślisz albo się denerwujesz.
- Andi... – wywróciła oczami. – Ani słowa o Grace?
- Nie. Nie sądzę, żebyś specjalnie się w to wpakowała. Ojciec małej chociaż wam pomaga?
- Nie wie o Grace. Nie wie gdzie mieszkamy.
- A alimenty?
- Nie zwykłam się nigdy nikogo prosić.
- Chodzi o dziecko, a nie o Ciebie.
- Nigdy nie byłeś na moim miejscu. A z resztą... Jakbyś się zachował wobec człowieka, który dawał Ci pieniądze na usunięcie dziecka i nowy start w życiu?
- Nie wiem.
- Nie wyobrażałam sobie, by usunąć ciążę. Nie żałuję ani minuty. Grace jest najwspanialszą rzeczą jaka mi się przytrafiła.

- Chodź – wysunął w jej kierunku dłoń. Stała oparta o blat, z kubkiem herbaty w ręku. Zmarszczyła brwi na jego słowa, ale zrozumiała, że nie ma złych zamiarów. Przylgnęła do niego mocno. Poczuł, że zaczyna mu ufać. – Obiecuję, że ode mnie nikt się nie dowie.

wtorek, 2 czerwca 2015

Liebster Award

Cóż, zostałam nominowana do Liebster Award już jakiś czas temu, ale odkładałam to aż do tego momentu. Częściowo ze względu na brak czasu, a częściowo na lenistwo. PRZEPRASZAM!

Ale teraz udało się wygospodarować chwilkę i oto jestem :D
Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo serdecznie dziękuję za nominację! :D
Dziękuję Agacie Grzesik i Bloggerrka :D
Jeszcze raz przepraszam, że tak późno.


*****


Zasady:
          Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie  obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

*****

Pytania od Bloggerrki:
1. Ulubiony sportowiec?
Sebastian Vettel.
2. Dlaczego piszesz opowiadania?
Mogę na chwilę oderwać się od rzeczywistości i dać upust temu co się w mojej głowie mieści.
3. Ulubiony Przedmiot w szkole?
W szkole lubiłam matmę :D
4. Kraj, który chciałbyś/-abyś odwiedzić?
Włochy, Niemcy, Hiszpania, Monako, Szwajcaria, Austria, Norwegia... Pół świata ogólnie.
5. Kto jest dla Ciebie wzorem i dlaczego?
Tajemnica :))
6. Jakie jest Twoje nastawienie do życia?
Staram się myśleć pozytywnie i pracować, bo wiem, że ciężka praca popłaca :)
7. Ulubiony klub piłkarski?
Borussia Dortmund.
8. Co jest Twoją pasją?
Sport i kibicowanie. Poza tym jazda na nartach.
9. Od jak dawna piszesz opowiadania?
Zaczęłam w gimnazjum, miałam chyba 13 lat, ale zaliczyłam 4-letnią przerwę i wróciłam niedawno. Najpierw do szuflady, a potem ten blog :)
10. Co sprawia, że chcesz pisać kolejne rozdziały na swoim blogu?
Po pierwsze, chcę dokończyć historię. Nienawidzę niedokończonych spraw. A po drugie, widzę, że czytacie, co niesamowicie mnie cieszy :D
11. Co jest dla Ciebie inspiracją przy tworzeniu nowych postów?
Wszystko dookoła może być inspiracją. Czasem pomysł przychodzi w najmniej spodziewanym miejscu i momencie :))

***


Pytania od Agaty:
1. Od jak dawna interesujesz się skokami narciarskimi?
Zaczęłam standardowo, od dziecka, siedząc przed telewizorem z rodzicami i oglądając Adama.
2. Twój ulubiony skoczek? Za co go cenisz?
Gregor Schierenzauer (za całokształt, bo jest jaki jest, ale dzięki niemu przeżyłam wiele pięknych emocji) i Andreas Wellinger (jest młody i zdolny. Zwyczajnie w niego wierzę).
3. Co skłoniło Cię do założenia bloga?
Namówiła mnie pewna osoba :P Bo powinnam pokazać światu swoje historyjki :))
4. Jakie masz plany na nadchodzące wakacje? 
Praca i sama nie wiem. Nie planuję, bo zawsze wychodzi dupa.
5. Chciałabyś coś swoim życiu zmienić?
Chciałabym być bardziej śmiała i mniej się wszystkim przejmować.
5. Czym interesujesz się po za skokami narciarskimi?
Formuła 1, tenis, siatkówka, sporty zimowe, piłka nożna.
6. Czy Twoi znajomi wiedzą, że piszesz bloga?
Nie ;P
7. Jak wyobrażasz siebie za 15 lat?
Szczęśliwa i spełniona matka i żona ;P
8. Gdzie znajduje się Twoja ulubiona skocznia?
Innsbruck.
9. Posiadasz jakieś autografy skoczków i nie tylko?
Niestety.
10. Co jest twoją najmocniejszą stroną?
Intuicja (jednocześnie najgorszą).
11. Jakie są Twoje marzenia?
Patrz punkt 7 ;))

*****

Najtrudniejszy punkt- nominacje:


*****

Moje pytanka:

1. Co Cię najbardziej cieszy w życiu?
2. Najważniejsza osoba w życiu to...
3. Gdybyś mogła coś zmienić wokół siebie?
4. Największe marzenie?
5. Ulubiony sport i sportowiec?
6. Co wpłynęło na napisanie tego opowiadania?
7. Kiedy zainteresowałaś się pisaniem?
8. Bez czego nie wyobrażasz sobie życia?
9. Rodzina czy praca?
10. Twoja największa wada?
11. Twoja największa zaleta?

*****

Jeszcze raz dziękuję serdecznie za nominację :D
Pozdrawiam :D