sobota, 16 maja 2015

Rozdział 21

                Werner zdecydował się na Richarda, Severina. Marinusa, Wanka i Wellingera. Sprawdzony skład. Najrówniejsza forma jak na ten czas i miał przeczucie, że go nie zawiodą.
                Anna pakowała swoje rzeczy do ukochanej walizki w kropki. Grace oglądała bajeczkę w salonie i cichutko podśpiewywała pod nosem. Lisy wciąż nie było, ale miała wrócić do godziny czasu. Anna spojrzała na zegarek. Za 4 godziny miała samolot do Helsinek. Cała kadra miała zjawić się na lotnisku w Monachium. A sam dojazd trwał 2 godziny. Umówiła się z Wellingerem i Krausem, że zabierze się z nimi ich samochodem. Mieli być za kilka minut. Denerwowała się. Te mistrzostwa były dla niej przełomem. Nigdy nie uczestniczyła w takich imprezach, a teraz ma zająć się dyspozycją 5 osób, które mają walczyć o medale. Mistrzowie olimpijscy. Ale to brzmiało. Czasem zapominała z kim pracuje.
                Stanęła w progu i obserwowała córeczkę. Grace spojrzała na mamę i uśmiechnęła się szeroko.
- Mamusiu, długo Cię nie będzie?
- Dwa tygodnie. Ale zleci – usiadła obok niej i przytuliła do siebie. – Wiesz, że mama cię bardzo kocha i robi to dla Ciebie?
- Wiem. Babcia mówi, ze jest z Ciebie dumna.
- Ja z was też. Bo tak dzielnie sobie radzicie.
- Mamo, a kiedy wujek Thomi przyjedzie?
- Może po mistrzostwach. Chcesz pobawić się z Lilly?
- Tak. Wujek powiedział, że jestem baldzo gzecna – zachichotała.
- Bo jesteś aniołeczku – ucałowała jej główkę.
- Jestem! – donośny krzyk Lisy wyrwał je z zamyślenia.
- Dobrze. Chłopaki zaraz będą. Gdzie ty się podziewasz całymi dniami? – podeszła bliżej i spytała.
- Powiem Ci jak wrócisz. Nie tego załatwiać w 5 minut.
- Mamo!
- Obiecuję. Ale jedź szczęśliwie i zadzwoń.
- Nie mogłabym nie zadzwonić, bo muszę wiedzieć, że radzisz sobie z moim dzieckiem – zachichotała.
- Nie rób głupstw – dodała.
- A to do czego się miewa?
- Nie szukaj ojca dla Grace na siłę. Nie kieruj się tylko jej dobrem, ale spójrz na siebie i jak Twoje życie będzie wyglądać.
- Mamo... – wywróciła oczami.
- Jeśli Ty będziesz kogoś kochać, to i Grace pokocha tego faceta. Nie mieszaj sobie w życiu – poprosiła.
- Jakby było mało skomplikowane.
- Obie znamy prawdę – dodała. Telefon Anny wydobył z siebie znajomy dźwięk. Andreas.
- Muszę iść. Już są.
- Powodzenia i trzymaj się – przytuliła córkę.
- Kochanie chodź do mamy, bo jedzie – poprosiła Grace.
- Kocham Cię mamusiu – przytuliła się do jej szyi.
- Ja Ciebie też. Bądź grzeczna – ucałowała jej czoło. Postawiła na ziemi i ubrała kurtkę. Wzięła walizkę i torebkę i udała się do wyjścia.


***


                W samochodzie panowała dziwna atmosfera. Andreas siedział jako pasażer i patrzył się przed siebie bez słowa. Anna z tyłu, obładowana dookoła torbami, obserwowała go kątem oka. A Marinus... Marinus prowadził i nucił pod nosem. Najwidoczniej zaczynał chłopak odżywać po tym toksycznym uczuciu, które do niej żywił.
- Powiedzcie coś – poprosiła. Andreas odwrócił głowę w jej stronę. Jego wzrok był totalnie pusty. Od kiedy wybiegł z jej pokoju nie rozmawiali.
- Marinus się zakochał – odparł smutno, odwracając wzrok.
- Naprawdę! – uśmiechnęła się szeroko. – Tak się cieszę. Uściskałabym Cię, ale nie mam jak!
- Uwierz mi Anna, że ja też się cieszę. Bez urazy, ale tkwienie w martwym punkcie niczego nie załatwiało.
- Cieszę się. Naprawdę – jedyna pozytywna rzecz tego dnia. Andreas nadal ją ignorował i z jego twarzy nie można było nic wyczytać.


***


                W samolocie przypadło jej miejsce właśnie obok niego. Cieszyła się jak małe dziecko, ale z jego miny można było wyczytać, że siedzi tu na skaranie.
- Powiesz mi o co chodzi? – spytała szeptem.
- O nic – warknął.
- Andi – poprosiła. – Mówiłeś, że chcesz się zaprzyjaźnić. A od wtargnięcia Thomasa zachowujesz się jakbym Cię uraziła.
- Nie uraziłaś! – odparł głośno. Pierwszy raz od startu samolotu na nią spojrzał.
- Dlatego krzyczysz?
- Informuję.
- Informuj ciszej – odparła. Wiedziała, że to nic nie da.
- Przepraszam – usłyszała. – Ana, bo ja...
- Wellinger! – usłyszeli krzyk Marinusa. – Gdzie do cholery masz mój prezent?!
- W walizce. Uspokój się. Nie jesteś sam – odparł chłodno.
- Dokończ, proszę – powiedziała nie spuszczając z niego wzroku.
- Nie umiem, gdy jesteś z Morgim.
- Żartujesz? – zmarszczyła brwi. – To ty się możesz pieprzyć z miliardem lasek, a ja nie mogę mieć chłopaka?
- Nie o to chodzi...
- A o co? Nadal sobie myślisz nie wiadomo co? Obiecałeś...
- Ana – szepnął. Ale nie chciała go słuchać. Założyła słuchawki i zamknęła oczy, ignorując go.


***


                Od kilku minut spała słodko obok niego. Mógłby na nią patrzeć praktycznie cały czas. Ana była wyjątkowa. Pytała, to jej odpowiedział. Chciał, żeby była szczęśliwa, ale nie mógł znieść triumfu Thomasa. Za bardzo się z tym nosił. Nawet jego największy kompan Gregor nie wytrzymywał.
                Gdy wylądowali, dotknął delikatnie jej policzka.
- Ana, jesteśmy – liczył, że się obudzi od razu.
- Już? – mruknęła. Dopiero, gdy zrozumiała kto jest obok, zerwała się nagle.

- Spokojnie. Nic Ci nie zrobię – odparł i zajął się sobą.

8 komentarzy:

  1. Bardzo fajny rozdział. Szkoda , że Anna i Andreas nie mogą się dogadać.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny :)
    Pozdrawiam i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może się dogadają? :D
      Dziękuję i pozdrawiam również :* :D

      Usuń
  2. Jak kiedyś będę chciala jechac 2 godziny autem z facetem, ktory sie mna zabawil i jego przyjacielem, któremu dalam kosza to sie zgłoszę do Anny i zapytam xD.
    Mama Anny jako doswiadczona kobieta dala jej świetną rade. Tylko czy teraz bohaterka dokona wyboru po swojemu czy dalej będzie patrzyła przez pryzmat dobra córki?
    Widze, ze zaczyna sie nowy sezon, zasugerowałabym ci rozdział lub pół poświęcony pracy Anny w kadrze. Pisze to, bo pamiętam jak będąc młodszą czytałam opowiadania, w których boCHaterki pracowały jako rzeczniczki prasowe itd, a ich dzień pracy wyglądał mniej wiecej tak: [Imiona i sytuacje są wymyślone przeze mnie! Niestety opis tego typu juz nie xD]. "Kasia pracowała w Austria Team jako rzeczniczka prasowa. Praca byla bardzo mecząca, zaniedbywała przez to swojego Gregora. Tego dnia zaspala, wstala o 6 i nie jedząc śniadania pognała do pracy, gdzie czekal na nia meczacy dzien. W pracy zakopala sie w stercie gazet i porobila cos na stronie internetowej Team'u. Do domu wrocila o 23 i bardzo zmęczona poszla spac."
    Przepraszam, ale cos takiego bardzo mnie smieszy xD
    W kazdym razie, zycze weny i czekam do soboty!
    Pozdrawiam, Ola :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha xD Mnie też coś takiego zawsze śmieszyło, ale dopiero teraz uświadomiłaś mi, że robię to samo xD Trochę nieświadomie, bo skupiałam się na poza skokowej historii, ale może faktycznie, czas troszkę napisać o tej wspaniałej pracy polegającej na masowaniu obolałych tyłków i chudziutkich nóżek :P
      Aż tak żałośnie wyszło z tym samochodem? xD Kurde, chyba wstyd coś dalej publikować xD
      Tak więc, dziękuję za radę. Postaram się wcielić ją w życie już w sobotę, żeby ludzie nie musieli czytać bredni jak od 13 hotki :P
      Również pozdrawiam :D

      Usuń
  3. Nie nie nie nie nie nie nie nie nieeeeeeee. Nie robisz tego samego :D
    Nie napisałam tego zeby cie pogrążyć czy cos. Po prostu tak mi sie przypomnialo, przepraszam, zle mnie zrozumiałaś :)
    Nie wyszlo zalosnie z tym samochodem. Wszystko wyszlo swietnie, serio.
    Tylko chyba ja sie zle wyrazilam, w zadnym stopniu moj komentarz nie odnosi sie do twojego opowiadania, ktore jest swietne.
    Jeszcze raz przepraszam, ale nie chcialam ..... xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieee, chyba Ty właśnie dobrze napisałaś, a ja jakoś pokrętnie zrozumiałam. W każdym bądź razie wszystko gra i to tylko sugestia żeby rozwinąć coś, a nie zapieprzać z tym :P
      Nie musisz przepraszać :P Nic się nie stało :D
      To jedna z fajnych konstruktywnych uwag, które lubię :D

      Usuń
  4. Tak a propos hotek xD
    http://niezatapialna-armada.blogspot.com/2011/02/62.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Ledwo zajrzałam, już dostałam oczopląsu xD Zajrzę po Kaszubie, przez snem. Przyda się poprawa humoru :D Dziena :DD

    OdpowiedzUsuń