***
Przeklinał
siebie w duchu za to co zrobił. Przecież to mogło wszystko skomplikować. Nie
potrzebował jej na karku. Owszem, na początku chciał ją przelecieć, ale z
biegiem czasu stawała się dla niego coraz mniej atrakcyjna pod względem
szybkiego numerku. Ona nie potrzebowała rozrywki na jedną noc i miał
świadomość, że nigdy by nie dostał tego, co dostaje od innych. Anna była zbyt
mądra by to zrobić. I zbyt nie dla niego.
Zaczynał
rozumieć co Marinus i Thomas w niej widzieli. A Krausi to urodzony, chorobliwy
romantyk, który cholernie mocno, choć rzadko się zakochuje. Tutaj trafił na
ścianę i wyjątkowo mu współczuł. A Thomas... Doświadczony facet, z dzieckiem.
Czy ona mogła sobie poradzić z takim bagażem? Najwyraźniej, bo jej to w ogóle
nie przeszkadzało. Przecież nie dawałaby nadziei, jeśli nic by nie było na
rzeczy...
Męczył się
tej nocy. Męczył się praktycznie do rana, za co przeklinał siebie. Nie rozumiał
po co pocałował jej czoło. Przecież to nienormalne. Coś go tknęło i zrobił.
Zastanawiał się czy to nie wina tych ślicznych, pełnych niepewności zielonych oczu...
***
Przechadzała
się wokół domków skoczków w poszukiwaniu Andreasa, który zaginął po serii
próbnej. Zaglądała do toalet, domków, budek z jedzeniem. Gdy już miała podążać
w stronę boksu dla Niemców, zobaczyła charakterystyczną fioletową czapkę z logiem Milki
za jakąś budką. Podeszła bliżej i zobaczyła Andreasa z niezidentyfikowaną blondynką,
całujących się bez wytchnienia. Lekko zakuł ją ten widok. Po chwili chrząknęła
głośno, dając znać, że tutaj jest.
- Ana, ała! – Andreas walnął się głową w blachę. – Co tutaj
robisz? – spytał, ignorując kompletnie blondynkę.
- Za 10 minut masz być na górze, inaczej nie zdążysz. Gówno mnie
obchodzi co tu robisz, ale nie będę za tobą latać i Cię szukać, jak małego
dziecka. Ogarnij się gówniarzu! – warknęła. Tajemnicza blondynka chciała
ukradkiem wymsknąć się z terenu.
- Nie krzycz na mnie!
- Będę! Bo jesteś niereformowalny!
- Alina, stój! – Wellinger zwrócił się do dziewczyny.
- Aneta – poprawiła go zdenerwowana i odeszła.
- Nawet imienia dziewczyny, którą zamierzałeś przelecieć, nie
potrafisz zapamiętać. Cymbał! – prychnęła.
- Za to twoje znam doskonale – podszedł do niej maksymalnie
blisko i przytrzymał za ramiona, gdy chciała się odsunąć. – Mówiłem już, że
ślicznie wyglądasz jak się złościsz i jesteś zazdrosna? – wyszeptał tuz przy
jej ustach i z szerokim uśmiechem pobiegł w stronę boksu.
***
Osłupiała
stała tam jeszcze kilkanaście sekund i próbowała przetrawić rewelacje
Wellingera. Zazdrosna? Ja?! Dostała
napadu furii i ciepło oblało całe jej ciało. Gdyby mogła, to by kogoś pobiła.
Odszukała matkę i córkę i stanęła obok nich.
- Kto Cię tak zdenerwował? – spytała Lisa.
- Nieważne – warknęła. Wzięła Grace na ręce i pozwoliła małej
wtulić się w jej szyję.
- Ten gówniarz? – zesztywniała na to pytanie.
- Kto? Wellinger? – udawała głupią. Łudziła się, że odwróci
sytuację.
- No ten co wczoraj przyszedł do Ciebie.
- Nie – skłamała. Wdawanie się w dyskusję ze starszą panią
Fischer nie miało sensu.
- Nie denerwuj się. Grace bardzo to przeżywa – spojrzała na
córkę. Faktycznie przestraszona wpatrywała się w nią.
- Moje maleństwo – dała jej całusa. – Mama nie jest zła. Po
prostu za krótko spałam i za dużo ludzi coś ode mnie chce. A wolałabym pobyć
troszkę dłużej z Tobą i babcią.
- Mamusiu... A cy wujek Thomi pozwoli mi się dzisiaj pobawić z
Lilly?
- Zapytam. Ale to zależy czy jej mama nie zabierze jej do domu.
- A dlacego wujek nie mieska z mamą Lilly?
- Bo czasem tak jest, że dwójka ludzi już nie może ze sobą być i
się rozstają.
- Ty i tata tak zrobiliście? – wiedziała, że usłyszy to pytanie.
- Tak. Tatuś był zbyt młody, żeby się nami zająć. Ale obiecuję,
znajdę Ci najlepszego tatusia na ziemi! – uśmiechnęła się szeroko. Dziewczynka
tylko dała jej buziaka w policzek. Miała nadzieję, że się wywiąże z obietnicy...
***
O kim
myślał na górze? Oczywiście o Annie. Kompletnie nie rozumiał co się z nim
działo, gdy była w pobliżu, ale lubił
to. Jako typ gracza, zdobywcy czuł wyzwanie. Chciał ją do siebie przekonać, ale
nie wiedział jak.
W ostatniej
chwili udało mu się zdążyć. Gregor, który miał z nim skakać w parze, skwitował
to potrząśnięciem głowy.
- Cóż się tak zatrzymało, że jeszcze dyszysz?
- Nie martw się. To nie potrzeba – uśmiechnął się krzywo. Fama o
jego rozwiązłości poszła w świat. Cudownie. Nie chciał, by ktokolwiek myślał o
nim w kategoriach "dziwkarz", czy "kolekcjoner bez uczuć".
Usiadł na
belce i spojrzał w dół. Gdzieś tam była jego mama, siostry, przyjaciele,
Anna... Za ostatnią myśl zganił się w głowie. Usłyszał huk tysięcy kibiców,
wspierających go, wierzących, że może, że da radę. Był nadzieją niemieckich
skoków, gwiazdą. Speaker wyczytał jego nazwisko. Ile by dał, żeby zobaczyć
wyraz twarzy Anny, albo wiedzieć, czy w ogóle zaciska za niego kciuki. Werner
machnął flagą. Odepchnął się energicznie i pojechał w dół.
***
Denerwowała
się od kilku skoków. Przecież to oczywiste, że on i Morgi byli dla niej ważni.
Musiała oddać małą mamie i powędrować do boksu Niemców, bo Markus narzekał na
łydkę. Gdy usłyszała jego nazwisko, zmarła i nie mogła odpuścić sobie tego
widoku. A skoczył wyśmienicie...
Jejku rewelacyjny :) Mamy nadzieje że wena przyjdzie ci bardzo szybko bo skończyłaś w momencie , w którym moja wyobraźnia mówi , że po skoku Anna rzuciła się Wellingerowi na szyje heheh :) Życzę weny i pozdrawiam Karolina :*
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
OdpowiedzUsuńSpojlerować nie będę, ale zarówno Anna jak i Andiś nie zachowują się jak cywilizowani ludzie... :P
Pozdrawiam :D
Ok. Jasne rozumiem :) Kiedy kolejny ? Karolina
UsuńWeekend najwcześniej ;))
UsuńJakoś przeżyję ale już nie mogę się doczekać :)
Usuń