Na
śniadaniu postanowiła go ignorować. W końcu nic się nie stało. Tylko ona tak
przeżywała, jak zwykle. Albo inaczej. W końcu facet, który wygląda jak ideał, o
podłym charakterze, zwrócił jej uwagę na tyle, że zatracała przy nim zdolność
logicznego myślenia. Resztkami sił potrafiła zachować spokój, ale jego
niebieskie tęczówki pojawiały się w jej śnie kilkanaście razy.
Podeszła
do stołu z wędliną i położyła sobie na talerz kilka plasterków salami. Skupiała
się na wyborze sera żółtego, ale zgubiła się w ilości rodzajów.
- Polecam ten – Thomas wskazał swoim widelcem na swoją
propozycję.
- Wygląda...
- Dziwnie, wiem. Ale jest smaczny – spojrzała na niego
zagadkowo. – Zaufaj mi.
- Mam z tym problem.
- Ze mną?
- Nie. Ogólnie z zaufaniem.
- Anna... – westchnął. – Jak mała? – szepnął, upewniając
się, że nikt nie słyszy.
- Dziękuję, zdrowa. A Lilly?
- Też. Pójdziemy dzisiaj na kawę?
- O ile mi wiadomo, masz dzisiaj zawody. Po południu. A
ja wieczorem kawy nie pijam. Na czekoladę się zgodzę.
- Będę czekać – uśmiechnął się szeroko i skierował w
stronę stolika z napojami. Zmieszała się lekko. On stanowczo za często
przebywał w jej towarzystwie. A nie chciała na razie nikogo wokół siebie.
- Masaż pomógł – usłyszała przy uchu głos Wellingera.
Wzdrygnęła się lekko.
- Nie strasz mnie!
- Oj tam. Dziękuję.
- Dziękowałeś już. Pewnie seks się udał, to nastrój
dopisuje.
- Ana, Ana, Ana... – westchnął uśmiechnięty. Patrzył na
nią tymi wielkimi niebieskimi oczami.
- Czego chcesz?
- Chodź ze mną na drinka wieczorem.
- Zwariowałeś? Nie prześpię się Tobą, jeśli o to Ci chodzi.! – pisnęła.
- Nie proponuję Ci tego. Chciałem się z tobą napić. A
mówisz, że to ja mam fiu-bzdziu w głowie.
- Bo masz!
- Nawet jeśli bym miał na Ciebie ochotę, to nie zrobiłbym
tego. Nie znosisz mnie, a ja wolę seks z dziewczynami które tego chcą i ulegają
mojemu urokowi osobistemu.
- Z pewnością lecą też na twoją skromność.
- To przede wszystkim – puścił jej oczko i oddalił się w
stronę czegoś co przypominało jajecznicę.
- Dzisiaj nie mogę – dodała po chwili i upuściła tamto
miejsca, zostawiając lekko osłupionego Wellingera samego.
***
Marinus
w jakiś niezrozumiały sposób zaczął przygasać. Wpatrywał się tempo w ścianę,
nie odzywał się, znikał na długie godziny. Wellinger martwił się o przyjaciela.
W końcu, bądź co bądź, miał uczucia i przejmował się stanem zdrowia przyjaciela.
Krausi
wracał do swojego pokoju z długiego spaceru, kompletnie przemarznięty i smutny.
Andreas dostrzegł do w ułamku sekundy, bo właśnie wracał od Wanka.
- Stój! – krzyknął za nim młodszy. Marinus wywrócił
oczami i przyspieszył.
- Nie mam ochoty.
- Marinus, daj spokój. Co się dzieje? Pogadajmy! Skołuję
czteropak i wygadasz się. Zawsze to nam pomagało.
- Dopóki nie zacząłeś zaliczać przypadkowych panienek.
- Wiesz, że to mój sposób na...
- Na to, co mnie dopadło.
- Ale to tylko dziewczyna!
- Ty głupi dupku! – warknął. – Dziewczyny to Ty bzykasz!
Ona jest genialną kobietą, która... – zamilkł. Co mu powie? Że w jakiś
przedziwny sposób unika miłości i zaangażowania?
- Cię nie chce. Wejdźmy do środka – pchnął go w kierunku
jego pokoju. Podał mu piwo i usiadł naprzeciwko. – Widziałem ją, jak wychodziła
z Morgim.
- Nie wierzę!
- Nie mówię tego, żeby Ci zrobić na złość.
- W czym on jest lepszy?
- Nie jest lepszy, tylko... – zamilknął na chwilę.
Obracał oczami, szukając najwyraźniej odpowiedniego słowa. – On jest starszy.
Od ciebie, ode mnie... – Wellinger wyraźnie zmarszczył brwi, gdy wspomniał o
sobie. – Wygląda na taką co dużo przeszła.
- Chcesz mi powiedzieć, że jestem niedojrzały?
- Chcę Ci powiedzieć, że nie skupiasz się na niej.
- Za to Ty się na pannach skupiasz?
- Tak. Dlatego mnie chcą.
- Na jedną noc.
- Ja o tym decyduje.
- Żadna nie została na dłużej.
- Bo nie miała tego czegoś.
- Czego?
- Czegoś, co nie dawałoby mi spokoju. Nad czym bym myślał
cały czas. Nie mógł przestać.
- Ja tak myślę o Annie - Andreas zmieszał się tymi słowami.
- Zastanów się, nad tym co powiedziałem - zakończył rozmowę.
***
Zapomniała
o Marinusie. Wellinger i Morgenstern zawładnęli jej myślami, a to właśnie
Krausi potrzebował najwięcej jej uwagi. Westchnęła głęboko. Nie mogła iść z nim
pogadać, bo go znała i wiedziała, że chłopak narobi sobie nadziei, a to bez
sensu.
Postanowiła
zadzwonić do domu. Tylko rozmowa z córką i matką mogła pomóc. Na chwilę
zapominała o tym wszystkim, o czym myślała stanowczo za dużo.
Ojej <3 Jest super i ja tu zostaje :*
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie { http://nikogonieszukam.blogspot.com/ }
Pozdrawiam :)))
Dziękuję za komentarz :* Zapraszam do dalszego czytania ;))
UsuńNa Twojego bloga chętnie zajrzę :D Jako, że już po sezonie, chętnie poczytam o skakajcach :D
Pozdrawiam :)))
Jejku kolejny świetny rozdział !!! Masz ogromny talent :) Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału...Byle był szybko bo jestem mega ciekawa kolejnych losów Anny. Mam cichą nadzieję , że jej losy będą związane z Wellingerem w większym stopniu niż z Morgim. Ale to zostawiam już tobie i Twojej wyobraźni :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZapomniałam dodać że właśnie skończyłam czytać twojego bloga Ich will zu dir!!! Rewelacja !!! Po prostu genialnie piszesz. Dziś w nocy siedziałam przed komputerem do 3 nad ranem ale było warto po prostu musiałam przeczytać całego bloga za jednym zamachem, ponieważ nie mogłam się oderwać był mega ciekawy.
UsuńBardzo dziękuję za Twój komentarz :* Miło jest coś takiego przeczytać, choć nie sądzę, że faktycznie mam talent ;)
UsuńNa rozdział zapraszam w sobotę :D
A co do Anny, to zobaczymy co moja wyobraźnia stworzy :P
I dziękuję za odwiedzenie "Ich will zu dir". To chyba jedno z moich ulubionych opowiadań, które napisałam, więc tym bardziej mi miło :D
Pozdrawiam :D
Jeśli zaczniesz pisać jakiegoś nowego bloga to koniecznie poinformuj nas tutaj bo piszesz jak już wcześniej wspominałam świetnie. Nie mogę się doczekać soboty :)
Usuńgdy powtarzam, że piszesz dobrze i fajnie się to czyta, to mi nie wierzysz :P teraz masz przynajmniej potwierdzenie w słowach innych osób :)
Usuń"Dzisiaj nie mogę" po prostu kocham teksty Anny :D dziś nie, ale jutro... kiedyś... ;) chciałabym zobaczyć minę Wellingera... :P
i nie każ nam czekać aż do soboty..... :P
jak zwykle znudzona M. ;)
Coś w głowie się tli, ale myślę jak to ubrać w historię :P Jeśli zacznę, to na pewno poinformuję ;)) Sobota coraz bliżej :D
OdpowiedzUsuńA co do Ciebie "znudzona M."... I tak Ci nie wierzę, bo inni piszą lepiej :P Mam kilku faworytów, którym nigdy nie dorównam :(((
UsuńMina Wellingera jak zwykle, jak srającego kota na pustyni :P
Masz czekać :D :P