sobota, 7 marca 2015

Rozdział 10.

           


            W Lillehammer Andreas nie dawał spokoju Sarze. Poczuł się dziwacznie po akcji ratowniczej Anny i uznał, że nie może sobie pozwolić na jakąkolwiek chwilę słabości. Blondynka jednak jakimś cudem odrzucała jego zaloty. Jej sidła działały na Dannego i nic nie mogło tego zmienić.
             Wellinger podszedł do Marinusa zaraz po treningu, chcąc wybadać sytuację.
- Jak tam, Anna już zakochała się w takim dobroczyńcy jak ty? – zachichotał.
- Nie na miejscu masz te żarty. Już z tydzień nie gadamy, bo twoja skromna osoba nam przeszkadza, upijając się w barach. Ktoś musi Cię szukać i transportować do hotelu. Werner by Cię zabił. Pomimo skuteczności.
- Krausi, daj spokój. Ty nie musisz pić?
- Nie – skwitował krótko. Zarzucił narty na ramię i pomaszerował do wyciągu.


***


                Na nieszczęście Anny musiała lecieć prosto do Titisee. Lot z Oslo do Monachium został przełożony o jeden dzień, a następnie podróż do Titisee zajęła prawie 8 godzin. Nie opłacało jej się wracać na pół dnia.
                Zła spacerowała z teczką przez cały teren dla ekip i kopała kamyczki pod nogami, jakby miało jej to coś dać. Usychała z tęsknoty za córką. Codzienne telefony nie zmieniały faktu, że nie mogła przytulić do siebie swojego małego skarbu.
-Werner Cię prosi – jeden z serwismenów zaczepił ją.
- Zaraz przyjdę – odparła i momentalnie zawróciła. Wściekła wbiegła na górę i zapukała głośno, nie zważając na kulturę osobistą.
- Anna – usłyszała głos trenera i zobaczyła swoją małą dziewczynkę biegnącą w jej kierunku z wyciągniętymi rączkami.
- Moja maleńka – przytuliła dziecko do siebie z całej siły.
- Mama – dziewczynka nawet nie ukrywała tęsknoty za matką.
- Zostawię was same – odparł serdecznie Austriak i wyszedł z domku.
- Jak się tu dostałyście? – spytała Lisy, którą zauważyła siedzącą na sofie.
- Twój trener o to zadbał. Ponoć usychałaś z tęsknoty – odparła i przytuliła córkę. – Z resztą mała miała dość rozłąki z matką i prawdopodobnie bym ją tu zaciągnęła sama, gdyby nie te zaproszenia.
- Werner wysłał wam zaproszenia?! – odparła zdziwiona.
- Widzę, że dbają tu o Ciebie.
- Chyba aż za bardzo. Ale muszę mu podziękować.
- A co w sprawach sercowych? – spytała cichutko. Anna spojrzała na nią złowrogo.
- Nie mam czasu na pierdoły – uśmiechnęła się do swojej małej córeczki. Ucałowała jej czółko. – Mama musi iść pracować, ale wieczorem pójdziemy na porządną kolację, dobrze? – spojrzała na dziewczynkę.
- Tak. Mamusiu, ale wies? Ja bym chciała wujka mieć...
- Kochanie, mama zrobi wszystko, żebyś miała najlepszego wujka pod słońcem – uśmiechnęła się lekko. – Zabierzesz ją chwilę po tym jak wyjdę, dobrze? – dodała w stronę matki.
- Nikt nie wie?
- I nie ma prawa wiedzieć. Obiecaj – poprosiła dosadnie. W odpowiedzi dostała skinienie głową.


***


                Patrzył na wyraźnie rozpromienioną Annę. Nic nie pozostało z tego jej paskudnego humoru z rana. Zupełnie inna kobieta.
- Znowu się łudzisz? – spytał go Richie.
- Musicie wszyscy?
- Nie, ale martwimy się o Ciebie. Ta kobieta jest genialna, ale najwyraźniej nie potrzebuje faceta.
- Ona coś ukrywa – kompletnie zignorował wypowiedź przyjaciela. Richard wywrócił oczami.
- Obiecaj, że przestaniesz o niej ciągle myśleć. Mamy TCS za pasem.
- Skup się na sobie! – warknął i odszedł w stronę wyciągu.


***


- Fletcher cała w skowronkach – uroczy, pełen jadu głos Wellingera zabrzmiał tuż przy jej prawym uchu.
- Stęskniłam się już za twoją niewyparzoną gębą. Co wyprawiasz ostatnio, że nie muszę Cię szukać po barach?
- Mała przerwa... – spojrzał prosto w jej oczy.
- Unikasz mnie. Już myślałam, że doświadczę spokoju świętego, a tu nic. Wracasz. Jak bumerang.
- Przyznaj się, że tęskniłaś. Wiem, że wtedy w pociągu miałaś na mnie ochotę... – dotknął jej policzka palcem wskazującym i delikatnie przejechał po nim.
- Na Ciebie? – prychnęła. Jednak coś dziwnego działo się w jej ciałem. Serce momentalnie przyspieszyło, tak samo jak oddech, ciało się spięło.
- Uwierzyłbym, gdybym nie znał kobiet.
- Chyba za bardzo skupiasz się na własnej przyjemności, bo ciągle mało o nas wiesz. Nie każde spojrzenie w twoją stronę, to zachęta być dobrał się dziewczynie do majtek. Dorośnij – uśmiechnęła się szeroko i udała się w stronę wyciągu.


***


                Coś dziwnego działo się z nim w jej towarzystwie. Mógłby się tak z nią droczyć cały czas. Jako jedyna znajdowała odpowiedzi na jego zaczepki, nie bała się konfrontacji i skutecznie gasiła go w jednym zdaniu. Magia Fletcher. Uśmiechnął się pod nosem. Zdecydowanie wolał ją od Sary. Blondyna była przeźroczysta i idealna na jedną noc. Nie potrafiła nawet skonstruować wykresu, co niesamowicie drażniło Wernera.
                Jak na złość blondynka doczepiła się do niego w domku dla Niemców.
- Stęskniłeś się misiu? – klepnęła go lekko w pupę, aż podskoczył.
- Danny się Ciebie pozbył, czy sama postanowiłaś poszukać wrażeń?
- Zazdrosny!
- O Ciebie? Wątpię – momentalnie w jego myślach pojawiła się Anna. Potrząsnął lekko głową.
- Szkoda, bo miałam takie plany...

- Masz całe trybuny pełne kibiców. Jestem pewien, że znajdziesz idealnego faceta dla siebie na jedną noc w tym tłumie. Powodzenia – ubrał kask i wybył z pomieszczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz