niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 11.


                Engelberg nastał dość szybko. Anna postanowiła wykorzystać wolne popołudnie i wybrała się na małe zakupy w miasteczku. Chciała kupić coś córce i mamie na święta. Nie mogła się doczekać prawie tygodnia z rodziną. 
                W czasie oglądania maskotek poczuła, że nie potrafi się zdecydować. Wszystkie były śliczne i miała pewność, że spodobają się małej.
- Coś konkretnego poszukujemy? – wesoły męski głos zawitał do jej uszu.
- Morgi! – klasnęła wesoło w dłonie i przytuliła go. – Co tu robisz?
- Potem Ci opowiem. Na razie szukam czegoś dla Lilly – zmieszała się. – A Ty?
- Ja... – wyjąkała.
- Chyba panna Fletcher coś ukrywa – puścił jej oczko. Westchnęła ciężko. – Weź tą – wskazał na śliczną małpkę, z flagą Niemiec w ręce.
- Dziękuję – uśmiechnęła się serdecznie.
- Chodźmy na kawę – poprosił po chwili. Zgodziła się od razu. Wiedziała, że nie odpuści.


***


                Siedzieli w kawiarni na rogu i popijali kawę w milczeniu. Żadne nie chciało zacząć. Thomas najwyraźniej zauważył, że kobieta gryzie się z czymś. Nie patrzyła w jego stronę od chwili, gdy ich zamówienie pojawiło się na stoliczku.
- Jak ma na imię? – nie mógł już dłużej czekać.
- Kto? – skierowała w jego stronę przestraszony wzrok.
- Nie udawaj. Twoje dziecko.
- Grace. Skąd ty...?
- Umiem rozpoznać rodzica sfiksowanego na punkcie swojego dziecka – uśmiechnął się sympatycznie. – Kolejny plus...
- Plus?
- Lista za i przeciw. Naszej znajomości – dodał. Anna kompletnie znieruchomiała.
- Nie znasz mnie i mojej historii.
- Anna... – westchnął. – Oboje jesteśmy samotnymi rodzicami. Czemu nie chcesz spróbować?
- Nie ufam mężczyznom z reguły.
- To źle. Niektórym warto zaufać.
- Musiałabym chyba spotkać księcia z bajki...
- Są na tym świecie dobrzy ludzie. Nie mówię o sobie, bo zostawiłem matkę swojego dziecka kilka miesięcy po porodzie i wdałem się w romans z fizjoterapeutką, ale dla swojego dziecka zrobię wszystko.
- Pamiętam jak o tym usłyszałam...
- Wszyscy byli zaskoczeni. Ale nie mogłem już dłużej. Silvia dowartościowywała mnie na każdym kroku. Kristina zajęła się małą, praktycznie sama chciała ją wychować. A ja się miałem zająć skakaniem.
- Tylko dlatego się rozsypało?
- Tylko. A Ty? – widząc jego skupiony wzrok, wiedziała, że nie odpuści. Upiła łyk kawy i westchnęła. Zbierała w sobie energię.
- Byliśmy dzieciakami. Bez studiów. On dawał mi pieniądze, żebym usunęła. Przeprowadziłam się z mamą do Mittenwald i tam urodziłam małą. Tyle. Mieszkamy same.
- A ten sukinsyn?
- Ma to gdzieś. Grace jest tylko moja.
- Wiesz, ze w pewnym momencie będzie potrzebować ojca.
- Zanim sobie kogoś znajdę, to się zastanowię ze trzy razy, czy nie zostawi nas. Grace by tego nie zniosła.
- Nikt nie wie, prawda?
- Tylko Werner.
- Ma tak pozostać, rozumiem...
- Kumaty jesteś – oboje uśmiechnęli się szeroko.


***


                Wracając z kawy spotkała na korytarzu lekko wstawionego Wellingera z jakąś blondynką. Pokręciła z niedowierzaniem głową. Ten chłopak był niemożliwy. W progu swojego pokoju zwrócił na nią uwagę. Uśmiechnął się przepraszająco i znikł w pomieszczeniu.
                Weszła do pokoju numer 458 i zdjęła kurtkę, niedbale rzucając ją na fotel. Zdjęła botki i rzuciła się na łóżko. Morgi był wyjątkowo wyrozumiały i nie naciskał. Chyba ją rozumiał. Zaczęła się nawet zastanawiać, czy byłby dobrym ojcem dla małej. Grace miałaby z automatu siostrę i byłoby jej raźniej.
                Po chwili usłyszała ciche pukanie do drzwi. Przewróciła oczami i skierowała się w stronę coraz głośniejszych odgłosów.
- Tak? – w progu stał Wellinger, trzymający się za bark. Zachichotała głośno na widok grymasu na jego twarzy.
- Bardzo śmieszne – bez pozwolenia wpakował się do jej pokoju i rozłożył stolik do masażu, który stał w kącie. Musiała wozić ze sobą to ustrojstwo. Zdjął koszulkę i położył się na brzuchu.
                Anna oparła się o ścianę i kpiąco patrzyła na poczynania blondyna.
- Mogłabyś? Jest późno – ponaglił ją.
- Po pierwsze – zaczęła coraz mocniej rozbawiona – włazisz tutaj jak do obory i oczekujesz, że na twoje rozkazy zareaguję i co? Wymasuję Ci bark, bo jakaś dziwka czeka na bzykanko w twoim pokoju?
- Mniej więcej – prychnął.
- Po drugie, to Sara się Tobą zajmuje.
- Nie ma jej, a nawet jeśli by była, to wolę Ciebie – wybałuszyła oczy.
- Coraz ciekawiej... – zachichotała. – A po trzecie, zachowuj się tak jak Cię mama wychowała. Grzeczniej gówniarzu!
- Ana, proszę... – po raz pierwszy zwrócił się do niej miłym tonem.
- Idą święta, to nawet nasza fioletowa krówka zaczyna mówić ludzkim głosem – wtarła w dłonie oliwkę i zajęła się lewym barkiem Niemca.
                Masowała jego obolałe ramię i musiała przyznać, że miał idealne ciało. Skóra była gładka, mięśnie starannie wyrzeźbione, niezbyt wychudzony. Jego plecy były genialne. Wpatrywała się w nie dłuższą chwilę, zapominając się na moment i masując go bardziej dla własnej potrzeby, niż by mu pomóc.
- Chyba się przepiszę do pani, pani doktor – wymruczał, a Anna mimowolnie przygryzła wargę. Wyrwała się momentalnie z zamyślenia. Owszem, miał boskie ciało, ale charakterem niwelował wszelkie doskonałości.
- Musi pan troszkę poczekać. Nie może pan przeskakiwać kolejek. Inni też chcą skorzystać – klepnęła go delikatnie w ramię, na znak, że skończyła. Podała mu ręcznik i wytarła swoje dłonie w papier. Usiadł na kozetce z błogim uśmiechem na ustach i spojrzał na nią.
- Genialna jesteś – ubrał na siebie koszulkę, pozbawiając ją widoku swojej klatki piersiowej. – Dziękuję – podszedł do niej na bardzo bliską odległość i chwycił jej podbródek w dłoń. Spojrzał w jej oczy.
- Polecam się na przyszłość – odparła wpatrując się w jego niebieskie tęczówki, kompletnie bez ruchu. Lekki uśmiech przeciął jego twarz i udał się do wyjścia. Gdy drzwi lekko trzasnęły za nim, odetchnęła głęboko. Ależ on na mnie działa...


2 komentarze:

  1. Hejj. Nie dawno znalazłam twoje opowiadanie czytam regularnie. Jest świetne :) Mam nadzieję że niedługo będzie kolejny rozdział. Rozmawiam z koleżankami którym podesłałam linki z twoim opowiadaniem i mówią że nie czytały nic lepszego :) Więc czekamy z niecierpliwością na kolejny rozdział :) Oby jak najszybciej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za Twój komentarz :D Wprawił mnie w mega miły nastrój. I cieszę się, że podoba się Tobie i Twoim koleżankom ;))) Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach Was nie zawiodę ;)
      Serdecznie dziękuję również za rozesłanie linku :D
      Pozdrawiam ;)) :D

      Usuń