Obudził ją
dzwonek do drzwi. Spojrzała na zegarek. Wskazywał 20:34. Musiała zasnąć
oglądając telewizję. Otworzyła drzwi i zobaczyła Andreasa.
- Co tu robisz? – spytała. Jeszcze jego jej tu brakowało.
- Przyjechałem porozmawiać.
- Bo?
- Wzięłaś urlop i nie powiedziałaś co się stało. Martwiłem się.
- Wejdź – zaprosiła go do środka. – Ale bądź cicho – poprosiła.
- Dlaczego? – ściągnął kurtkę i buty w przedpokoju. Dopiero po chwili
zobaczył małe czarne kozaczki. – Opiekujesz się jakimś dzieckiem?
- To jakieś dziecko jest moje – odparła sucho. – Herbaty? –
minęła go i udała się do kuchni.
***
Stał w
progu i przyglądał się małej Grace. Zaskoczony, wręcz zszokowany, tymi rewelacjami,
nie mógł funkcjonować. Ana miała dziecko. Najsłodsze na ziemi dziecko.
Wrócił do
kuchni i usiadł na przeciw Anny.
- Słucham. Chcesz mi nawrzucać, że marudzę o Twoim sypianiu z
przypadkowymi dziewczynami, a sama mam małe dziecko?
- Nie. Nie będę Cię o nic pytał. Rozumiem.
- Nic nie rozumiesz.
- Zrozum w końcu, że nie jestem Twoim wrogiem.
- Czego chcesz?
- Powiedzieć Ci, że jesteś dzielna i jestem pod wrażeniem. Idź
spać, a ja posiedzę z małą – dodał widząc jej zmęczenie.
- Nie ma mowy.
- Powiedziałem - odparł stanowczo.
- Będziesz się ze mną licytował w moim mieszkaniu?
- Będę robił to co dla Ciebie dobre.
- Jesteś gościem!
- Ale zostanę z małą – oboje tak zajęli się krzykami na siebie,
że nie zauważyli zszokowanej Grace, stojącej w progu.
- Mamo... – usłyszała Anna. Wysunęła rączki w kierunku córki i
posadziła na kolanach. Dziewczynka patrzyła zaciekawiona na mężczyznę.
- To jest wujek Andreas – przedstawiła ich sobie. Grace od razu zapałała
ufnością do Wellingera, bo momentalnie znalazła się na jego kolanach.
- Witaj szkrabie. Jak się czujesz? Nie powinnaś chodzić boso,
kiedy jesteś chora – upomniał ją z uśmiechem.
- Wujku, pocytas mi? – standardowe pytanie. Anna westchnęła. Nie mogła zrozumieć dlaczego to dziecko jest tak ufne w stosunku do obcych.
- Tak. Ale najpierw wyślemy mamę do łóżka, bo jest zmęczona, co?
– spytał blondyneczkę.
- Tak! Wujek się zajmie mną – odpowiedziała.
- Mama do łóżka spać, a ja idę czytać tej małej królewnie
bajeczkę – wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni. Anna nie była zadowolona z
obrotu spraw, ale była mu wdzięczna. O nic nie pytał, nie oceniał, nie zachował
się w stosunku do jej dziecka źle. Musiała uszanować jego wolę.
***
Gdy obie
spały, z samego rana wybrał się po świeże pieczywo do sklepu i coś na kanapki.
Chciał im zrobić śniadanie i się nimi zająć. Kilkanaście minut później na stole
w kuchni stały 3 kubki z herbatą, kanapki i papka z jabłek dla małej.
- Nie śpisz? – do kuchni weszła zaspana Anna.
- Dzień dobry – uśmiechnął się szeroko na jej widok.
- Witam – spojrzała na stolik. – Zwariowałeś do reszty?
- Chciałem zrobić wam niespodziankę.
- Ale jak to?
- Zwyczajnie. Siadaj i jedz. Małą nakarmimy za chwilę.
***
Gdy się
rozluźnił, powiedział wszystko. O dziewczynie, która zdradziła go dwa lata
temu. On skakał radośnie po kontuzji, bo się załapał, a ona puszczała się z ich
sąsiadem. Dowiedział się przypadkiem, bo pijana wstawiła zdjęcie z nim na Ig.
Poczuł się jak nic niewarte gówno i dlatego postanowił sobie pofolgować i
pozwolił na traktowanie kobiet w ten sposób.
- Na początku dla zemsty, a potem zaczęło mi się to podobać.
- Bo karałeś je na każdym kroku?
- Wiesz jaka to była ulga, gdy dowiedziała się, że z kimś
spałem? Nawet jak to wyszło do innych ludzi.
- Nie zabolało Cię nigdy, że traktujesz kobiety jak przedmiot? Że
my też mamy uczucia?
- Szukałem raczej takich, którym ten niepisany układ odpowiadał.
- Niektóre godziły się na to, bo nazywasz się Andreas Wellinger.
- Wiem. Ale nie musiałem się martwić o nic, tylko o trwałość
gumek.
- To jest chore – złapała się za głowę.
- Uwierz mi, nie jest.
- Zastanawia mnie jedno. Od kiedy Ci odmówiłam w pociągu, nie
chciałeś podbijać od nowa.
- Zauważyłem, że jesteś inna niż one. Nie wiem co mnie wtedy
podkusiło. Jesteś śliczną kobietą i ślicznie wyglądasz jak myślisz albo się
denerwujesz.
- Andi... – wywróciła oczami. – Ani słowa o Grace?
- Nie. Nie sądzę, żebyś specjalnie się w to wpakowała. Ojciec
małej chociaż wam pomaga?
- Nie wie o Grace. Nie wie gdzie mieszkamy.
- A alimenty?
- Nie zwykłam się nigdy nikogo prosić.
- Chodzi o dziecko, a nie o Ciebie.
- Nigdy nie byłeś na moim miejscu. A z resztą... Jakbyś się
zachował wobec człowieka, który dawał Ci pieniądze na usunięcie dziecka i nowy
start w życiu?
- Nie wiem.
- Nie wyobrażałam sobie, by usunąć ciążę. Nie żałuję ani minuty.
Grace jest najwspanialszą rzeczą jaka mi się przytrafiła.
- Chodź – wysunął w jej kierunku dłoń. Stała oparta o blat, z
kubkiem herbaty w ręku. Zmarszczyła brwi na jego słowa, ale zrozumiała, że nie
ma złych zamiarów. Przylgnęła do niego mocno. Poczuł, że zaczyna mu ufać. –
Obiecuję, że ode mnie nikt się nie dowie.
Hej kochana :*
OdpowiedzUsuńNareszcie Anna chyba zaczyna ufać Wellingerowi.
Andi natomiast zaczyna zachowywać się jak człowiek.
Bardzo zaintrygowałaś mnie tym końcem.
Czekam na kolejny :)
Zapraszam do mnie na nowego bloga
http://czy-to-milosc-gs.blogspot.com/
Buziaki :*
Cieszę się, że Cię zaintrygowałam :D
UsuńChętnie zajrzę :D
Pozdrawiam ;*
bardzo, bardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAndi super zareagował na wieść o małej Grace :) nie podejrzewałam go o taką troskę i odpowiedzialność, widać że się zmienił i mu zależy. trochę się wcześniej pogubił, ale zaczyna wkraczać na właściwe tory :) końcówka idealna :)
do następnego ;)
milion :* M.
Ja też go nie podejrzewałam :P Chyba aż za bardzo zrobiłam z niego dobrego człowieka :P Trzeba namieszać :D
Usuńmilion :* też :D